Kolejny raz w tym sezonie bakłażan! Robiłem już z nim caponatę, ciambottę, różnego rodzaju przystawki, ale to, co zrobiłem teraz, bije na głowę wszystko powyższe. Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek uda mi się zrobić coś lepszego z użyciem bakłażana, ale nie jest mi z tego powodu smutno, bo pieczony bakłażan z jagnięciną i fetą to produkt skończony, kompletny. Nie ma sensu szukać już nic nowego. Dotarłem do mety.
Co wyjdzie z połączenia makaronu i ziemniaków? Pewnie wiele osób w tym momencie stuknie się w głowę. Łączyć makaron z ziemniakami? Węglowodany z jeszcze większą ilością węgli? Może i tak, ale są w życiu rzeczy, dla których warto sobie dorzucić do brzuszka.
Kuchnia włoska to bogactwo kuchni regionalnych, a ciambotta to kwintesencja jej południowych regionów. Jak każdy tradycyjny i regionalny przepis, istnieje wiele odmian w zależności od regionu. Mamy ciambotty apulijskie, kalabryjskie, te z regionu Basilicata i Kampania. Na Sycylii coś bardzo podobnego funkcjonuje pod nazwą caponata, a we Francji jako ratatouille.
Jeden z symboli kuchni sycylijskiej, potrawa, która przebiła się do kanonu kuchni ogólnowłoskiej, stając się również jednym z symboli klasycznej pasty. Jak to zazwyczaj ma miejsce w przypadku dań z makaronem o jej powodzeniu zdecydowała prostota w przygotowaniu i wysoka jakoś używanych składników.
Kto nie zna carpaccio. Wydawałoby się, że ta prosta i zarazem elegancka przystawka jest w kanonie kuchni włoskiej od zawsze. Nie jest. O historii jak i dlaczego powstała ta przystawka przeczytasz w wielu miejscach w internecie. Historia jest dosyć banalna, więc nie ma sensu jej tu przywoływać. Jeszcze jedna rzecz. Mówiąc carpaccio, myślę o tym wołowym, pierwszym.
Na pozór mało to ma wspólnego z kuchnią śródziemnomorską, ale nie wierzę w to, że w alpejskich regionach Italii nie istnieje danie złożone z tych składników. Obstawiałbym w ciemno, że tereny górskie w okolicach Bolzano czy Trentino znają połączenie tych trzech składników w formie zapiekanki pod nazwą zapiekanka wiejska lub pasterska.
Przyznam się, że uwielbiam dynię. Była już zupa krem z dyni, zrobiłem też ravioli z farszem dyniowym. Kilka dni temu znalazłem w szafce paczkę ryżu do risotto, którą kiedyś sobie przywiozłem z jakiegoś wyjazdu. Upływająca data ważności zdecydowała, że najbliższe dni spędzę na jedzeniu ryżu z dodatkami.